W życiu każdego malucha przychodzi ten moment, ta wiekopomna chwila, gdy należy rozpocząć rozszerzanie diety. Jest to okres, kiedy ukochany cycuś, tudzież butla z mlekiem zyskują konkurencję. Jak wygląda terapia szokowa maleńkich kubków smakowych, które do tej pory znały jedynie słodki smak mleka, wie ten, kto w domu nie ma już niemowlaka, a całkiem poważnego bobasa (tak wiem, że niektóre maluszki poznały też smak specjalistycznych mlek modyfikowanych).
Zapoznanie pociechy z nowością kulinarną do łatwych rzeczy nie należy. Ba! Powiem więcej, często bywa to dla rodzica prawdziwym egzaminem opanowania i wytrwałości. Warto zatem uzbroić się po same zęby w gadżety, których stosowanie ułatwi nam batalię z maluchem, i przeciągnie szalę zwycięstwa na naszą stronę.
W naszym przypadku z pomocą przybył mi wypasiony zestaw Tommee Tippee Explora 7+
Zastawa stołowa Małego Odkrywcy zawiera: 4 miseczki, 5 łyżeczek, 1 kubek/bidon niekapek 330ml i 1 śliniak zwijany Roll n Go.
Po dłuższym stosowaniu bajecznie kolorowego zestawu Tommee Tippee mogę śmiało powiedzieć, że posiada on więcej plusów niż minusów.
Do plusów zaliczam:
- ilość miseczek i łyżeczek. Początkowo pomyślałam “sporo tego”, ale w końcu zrozumiałam, że nie zawsze jest sposobność, by miseczkę po jedzeniu umyć. Wtedy dotarło do mnie,że to bardzo sprytne – zwyczajnie sięgnąć po kolejną : )
- trójkątny kształt miseczek, oraz wystający z ich boku uchwyt bardzo pomagają w trakcie karmienia. Są poręczne i stabilne.
- bardzo łatwo można zestaw umyć. Nawet miseczki z zaschniętą zupką nie są najmniejszym problemem.
- łyżeczki idealnie “leżą” mojej Klusce. Z łatwością mieszczą się w małym dziubku (choć sprawiają wrażenie za dużych), a dodatkowo w elegancki sposób można zebrać nimi resztki jedzenia z ust, policzków, noska, oczka, główki, sofy, misia…
- śliniak jest bombowy i basta! Materiał to zapewne jakiś super inteligentny sylikon, lateks, guma czy inna kosmiczna technologia, tego niestety nie wiem. Wiem za to, że śliniak nie przecieka (za to go kocham!), ma regulację wielkości, dlatego będzie “rósł” razem z pociechą, do miseczki w śliniaku wpadają wszelkiej maści okruszki, których ograniczona ilość w domu zawsze cieszy. Mycie tego śliniaka to pestka! Przecieram chusteczką, lub myję pod bieżącą wodą i po temacie.
Minusów jest mniej, ale jednak :
- łyżeczki idealnie “leżą” Klusce, mi już trochę mniej. Jakoś nie do końca przekonuje mnie ten wybrzuszony kształt uchwytu. Być może to kwestia wprawy, zręcznych palców? Ci z was, których palce również były siekierą ciosane mogą mieć podobny problem,
- śliniak, choć bardzo go lubię, też ma jeden minus. Mianowicie czasami trochę faluje pod szyją Małej i bywało, że przez to jedzenie dostało się tam, gdzie nie powinno.
Ach! I jeszcze bidon! Tutaj niestety muszę wstrzymać się od głosu. Na testowanie tego elementu zestawu moja Bejbi nie wyraziła jeszcze zgody : ) Może na koniec zdradzę, że byłam mamą, która jeszcze dwa miesiące temu nie wierzyła w to, co obecnie pragnie państwu przekazać… Tak! Bajery dla berbeci mają sens!
Tommee Tippee Explora w znacznym stopniu ułatwia nam sprawę karmienia. Polecam wszystkim zainteresowanym!
Za recenzję dziękujemy Pani Marcie, Mamie Amelki :)
Zestaw opisany w recenzji:
TOMMEE TIPPEE Zestaw do samodzielnego jedzenia Explora – 7m Explora. Dziewczynka – znajdziesz tutaj klik
Inne produkty marki TOMMEE TIPPEE znajdziesz tutaj klik