Mamy przed oczami stereotypowy obraz ojca, który w najbliższym barze, z papierosem i piwem w ręce, czeka na radosną i ostateczną nowinę. Czasy, w których nie do pomyślenia było przebywać w jednym pomieszczeniu z rodzącą partnerką, minęły jednak bezpowrotnie. Dziś coraz więcej ojców chce odgrywać przy porodzie aktywną rolę.
To dobry pomysł czy raczej powinieneś jeszcze przemyśleć taką decyzję? Przygotowaliśmy dla Ciebie argumenty za i przeciw.
Za udziałem w porodzie:
- Twoja partnerka chce, abyś tam był. W przeszłości rodziny żyły bardziej „na kupie”. Nie stanowiło problemu, by w porodzie wzięła udział, zamiast przyszłego ojca, raczej matka lub siostra partnerki. Dziś jednak rodzące mamy najczęściej chcą, by tylko jedna osoba towarzyszyła jej przy porodzie. I to ta, która najbardziej odpowiada za powstałą sytuację. Ty!
- Poród w Twojej obecności będzie dla niej łatwiejszy. Co może być lepszego niż świadomość, że możesz być naprawdę pomocny w tym trudnym życiowym teście? Twoja partnerka z pewnością będzie czuć się bezpieczniej i spokojniej, jeśli będziesz obok niej Ty a nie tylko obca pielęgniarka w białym uniformie. Nie musisz być ekspertem od porodów ani znać szczegółowo wszystkich procedur. W zupełności wystarczy to, że tam będziesz.
- Będziesz naocznym świadkiem narodzenia Twojego dzieciaczka. Co może być większym fenomenem niż chwila, w której ujrzysz swojego własnego potomka i będziesz mu towarzyszył w pierwszych minutach na tym świecie? Nie zapomina się takiego przeżycia.
- Możesz przekazywać życzenia swej połowicy. Ze wszystkich osób w sali porodowej Ty ją znasz najlepiej. Możliwe, że nie będzie umiała dokładnie wyjaśnić położnej lub doktorowi, czego potrzebuje. Dlatego dobrze, żeby miała obok siebie kogoś, kto lepiej rozumie jej gesty, nawet bez słów. To Ty jesteś tym kimś. .
Przeciw udziałowi w porodzie:
- Ty sam nie będziesz chciał wziąć w nim udziału. Niektórzy faceci mają po prostu taką blokadę. W wielu kulturach jest to nawet źle widziane. Jeśli wiedziesz sam ze sobą wewnętrzną walkę, lepiej jest porządnie porozmawiać o tym z partnerką przed porodem i znaleźć kompromis. Może się po prostu nie czujesz we własnej skórze, bo nie wiesz, co w danej sytuacji robić? W tym może pomóc Ci Twoja połóweczka, tłumacząc, co i jak.
- Możesz skomplikować przebieg porodu. Jesteś typem człowieka, który w trudnych sytuacjach rozsiewa wokół siebie jeszcze więcej stresu i niepokoju? To z pewnością jest ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje Twoja partnerka. Czy może raczej obawiasz się, że będziesz miał tendencję do wtrącania się do pracy położnej i intensywnego brania inicjatywy w swoje ręce? W takim przypadku również rozważ swoje uczestnictwo.
- Zobaczysz cały ten „bajzel”. W czasie porodu bywa spory bałagan. Jeśli zdecydujesz się w nim uczestniczyć, będziesz tego świadkiem. Krew, wody płodowe, rany cięte, zaszywanie, mocz i inne rzeczy. Czy to mogłoby wpłynąć na atrakcyjność seksualną Twojej partnerki? Dotychczas nie potwierdzono dowodów na to, by widok porodu musiał zakłócać wspólne życie intymne.
Mam tam być / Nie muszę tam być?
Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam. Decyzja należy do Ciebie i Twojej partnerki. Nikt nie powinien Ci mieć tego za złe. Jeśli zdecydujesz się na swoje uczestnictwo, dobrze byłoby jeszcze umówić się, jakie będzie Twoje zadanie przy porodzie. Czy masz być tylko cichym towarzyszem / obserwatorem, czy też oczekuje się od Ciebie aktywnego włączenia się w cały proces.