Problemy z poczęciem mogą dotyczyć każdego, a jednak wciąż jest to temat tabu, który przysparza wielu zmartwień.
Jeśli mój artykuł pomoże lub przynajmniej wesprze choć jedną jedyną wzdychającą duszę, będę szczęśliwa.
Jak było w moim przypadku?
Po 7 latach używania antykoncepcji hormonalnej zdecydowałam się (wraz z byłym partnerem) na dziecko. Zauważcie sformułowanie „zdecydowałam się”. Tak. W ogóle nie przypuszczałam, że to może nie wydarzyć się od razu, przecież wszystko w moim życiu układało się pomyślnie, dlaczego z tym miałoby być inaczej?
Pierwszy rok przebiegał pod znakiem rozregulowanego cyklu menstruacyjnego, płonnych nadziei
i nieustannych wizyt u lekarza.
W drugim roku cykl się wyrównał, ale do pozytywnego testu ciążowego było jeszcze daleko. Ja
i mój lekarz straciliśmy cierpliwość, zaczęły się badania. Wszystkie wyniki wychodziły dobrze, nie miałam żadnych problemów zdrowotnych i nie odkryliśmy przyczyny problemu z zajściem w ciążę. Poddałam się nawet laparoskopii, która miała sprawdzić drożność jajowodów. Co więcej, spędziłam miesiąc w sanatorium. Wszystko było w porządku, tylko dziecka brak. Czułam się jak królik doświadczalny. Denerwowały mnie pytania bliskich o to, kiedy będziemy mieć maleństwo,
a rady koleżanek – abym się tym nie przejmowała, że pojawi się gdy przyjdzie pora – jeszcze bardziej. Całe to leczenie „mojej niepłodności” zdawało się bezsensowne, jedynie zszargało mi
(i mojemu partnerowi) nerwy.
Chyba domyślacie się jak to się dalej rozwinęło, biorąc pod uwagę fakt, że mam teraz trójkę (naturalnie poczętych) dzieci z moim obecnym mężem.
Jak to teraz widzę?
Gdybym znowu znalazła się w takiej sytuacji, postępowałabym zupełnie inaczej.
Na odpowiednio długi czas przed „planowaniem” (akurat jest to jedna z nielicznych rzeczy w życiu, których nie da się zaplanować) zrezygnowałabym z antykoncepcji, by pozwolić organizmowi na wyrównanie naturalnego cyklu miesiączkowego. Zdawałabym sobie sprawę z tego, że prawdopodobieństwo poczęcia w każdym miesiącu wynosi 25% (u zdrowych partnerów w wieku między 23 a 32 rokiem życia), więc nie mogę oczekiwać, że uda się za pierwszym razem – przeciwnie, może to potrwać pół roku lub nawet więcej.
Jeśli nie udałoby mi się zajść w ciążę w przeciągu 12 miesięcy lub dłużej, i miałabym poczucie,
że muszę coś z tym zrobić, skontaktowałabym się z centrum leczenia niepłodności. Nie polegałabym na moim lekarzu, który dobrze sprawdza się w leczeniu infekcji dróg rodnych, ale na polu leczenia niepłodności chodzi po omacku. W tym przypadku nie można tracić czasu – wiek, w szczególności u kobiet, pełni kluczową rolę.
Trochę o technikach wspomaganego rozrodu
Wydaje się, że wizyta w centrum leczenia niepłodności jest już tym ostatnim krokiem, takie myślenie jest błędne. Przecież nikt Wam na pierwszej wizycie nie zaaplikuje zapłodnionego jajeczka. Wręcz przeciwnie. Wszystko z Wami omówią, przedstawią wszystkie możliwości
i będziecie mieć poczucie, że jesteście w rękach specjalistów.
Na podstawie wywiadu lekarskiego zostaniecie skierowani na niektóre badania:
- spermiogram – podstawowe badanie spermy. Często „wina” leży po stronie mężczyzny,
a wyniki tego testu pomogą określić dalszy kierunek leczenia; - badanie hormonów płciowych kobiety – wykonuje się je na podstawie pobranej krwi. Mierzy się 18 wskaźników, które mogą mieć wpływ na zdolność naturalnego poczęcia. Dzięki temu badaniu można na przykład obliczyć przybliżoną ilość jajeczek, sprawdzić, czy nie występują choroby immunologiczne, endometrioza (torbiele jajników) lub ukryta infekcja. Możliwe jest również określenie poziomu hormonu AMH (ang. Anti-Müllerian Hormone), a tym samym ustalenie szansy na naturalne zajście w ciążę;
- testy immunologiczne – mogą pomóc w wykryciu przyczyn problemów z zajściem
w ciążę; - badania genetyczne – wykonuje się je zarówno kobiety, jak i mężczyzny. Ich celem jest określenie, czy któryś z partnerów nie przenosi mukowiscydozy czy rdzeniowego zaniku mięśni (choroba występuje z częstością 1:10 000 z częstością 1:6 000 żywych urodzeń). Badania, które można wykonać to: badanie kariotypu u obojga partnerów, badanie genu CFTR, również u obojga partnerów i badanie regionu AZF chromosomu Y u mężczyzn;
- dodatkowe testy i badania nasienia – MAR Test (obecność przeciwciał przeciwplemnikowych w nasieniu), Immunobead Test, posiew i antybiogram, badanie chromatyny plemnikowej, 24-godzinny test przeżywalności plemników, HBA (test wiązania z hialuronianem), LeucoScreen (test na obecność leukocytów peroksydazo-dodatnich), Postcoitial Test (Test PCT, test „po stosunku”), analiza biochemiczna plazmy nasienia, test na obecność chlamydii.
Dzięki otrzymanym wynikom wszystkich badań określa się drogę postępowania do osiągnięcia celu – wymarzonego Maluszka. Zawsze wybiera się drogę po najmniejszej linii oporu tzn. zaczyna się od najprostszych metod, stopniowo przechodząc do tych bardziej złożonych. W przypadku zaburzeń owulacji, niepłodności z nieustalonej przyczyny (tzw. niepłodność idiopatyczna), gdy śluz jest wrogi nasieniu lub plemniki są słabe i nieliczne wykonuje się inseminację. Metoda ta polega na bezpośrednim wstrzyknięciu pobranej wcześniej spermy do szyjki macicy. Jeśli próba ta nie przyniesie efektu, w dalszej kolejności korzysta się z innych technik wspomaganego rozrodu jak na przykład zapłodnienia pozaustrojowego i transferu zarodka do macicy (in vitro – IVF).
Czasem po przeprowadzaniu koniecznych badań okazuje się, że dzięki leczeniu pacjentów możliwe jest naturalne zapłodnienie. Na przykład u kobiet chorych na celiakię znacząco pomaga trzymanie się diety. W niektórych przypadkach po wyleczeniu stwierdzonych chorób przechodzi się do zapłodnienia pozaustrojowego. Istnieją różne metody in vitro:
- IVF-ET, tzw. klasyczne – zapłodnienie zachodzi samoistnie na szalce, na której znajduje się mieszanina komórek jajowych i plemników;
- ICSI – docytoplazmatyczna iniekcja plemnika, czyli wstrzyknięcie pojedynczego plemnika do komórki jajowej;
- ICSI-MESA – docytoplazmatyczna iniekcja plemnika pobranego z najądrzy. Zabieg ten wykonuje się u mężczyzn cierpiących na azoospermię (brak plemników w nasieniu, ale obecnych w najądrzach);
- ICSI-TESE – docytoplazmatyczna iniekcja plemnika uzyskanego za pomocą punkcji jądra. Również stosuje się ją w przypadku mężczyzn cierpiących na azoospermię, a komórki płciowe pobiera się z jądra.
- IMSI – docytoplazmatyczne podanie wyselekcjonowanych morfologicznie plemników. Metoda opiera się na wybieraniu najlepszych plemników, by poprawić szansę na uzyskanie prawidłowych zarodków.
Koszty leczenia i refundacja przez NFZ
Od 1 lipca 2013 roku ruszył w Polsce „Programu Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016”. Szacuje się, że objętych ma nim być ok. 15 tys. par. Warunki przystąpienie do programu zamieszczone są na stronie Ministerstwa Zdrowia.
W przypadku prywatnych klinik przybliżony łączny koszt badań, leków, zabiegów i zapłodnienia pozaustrojowego waha się od 10 do 20 tys. zł. Same leki stymulujące owulację mają wartość od 3 do 5 tys. zł (na jeden cykl).
Jak widzicie możliwości jest wiele, nic straconego! Pamiętajcie, lepiej wcześniej wybrać się do specjalisty niż niepotrzebnie się zamartwiać. Sama znam kilka dzieci „z probówki” i śmiało mogę powiedzieć, iż są dowodem na to, że wszystkie starania i koszty są warte swojej ceny. Zapewne sami macie w swoim otoczeniu takie maluszki i nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, że przyszły na świat dzięki sztucznemu zapłodnieniu. Obecnie jest to nawet co 6 dziecko, bardzo często bliźnięta.
Mam nadzieję, że nie zarzuciłam Was nadmiarem informacji, a artykuł okaże się przydatny. Dla mnie to wciąż dość drażliwy temat. Prawdopodobnie znalazłam odpowiedź na to, co w moim (naszym) przypadku miało wpływ na niepowodzenie. Wiedzieliście, że kobiety poprzez stosowanie przez wiele lat antykoncepcji hormonalnej i jednoczesne współżycie bez dodatkowego zabezpieczania, mogą wytworzyć immunologiczną reakcję przeciwko nasieniu partnera?
W życiu sama bym na to nie wpadła.
Macie własne doświadczenia z niepłodnością? Jak byście postępowali, gdyby ten temat także Was dotyczył? Zgłosilibyście się do centrum leczenia niepłodności?
Autorką tego tekstu jest Ewa