Boli mnie całe ciało, więc pewnie domyślacie się jak ciężko mi trzymać się postanowienia.
Co więcej, słońce przez ostatni tydzień prażyło tak, że nie można było normalnie funkcjonować, a co dopiero biegać. Zaprałam się jednak i kolejny tydzień mam za sobą.
Co mi pomaga? Wygodne ubrania i buty to jednak podstawa, tak samo jak specjalna saszetka na klucze i telefon (wystarczy zwykła nerka). Staram się też jakoś uprzyjemnić sobie ten bieg, by odciągnąć uwagę od bólu mięśni i uciekającego oddechu.
Nie kupiłam sobie specjalnych ubrań do biegania, ale po prostu staranniej wybieram z tego co mam w szafie. Małą butelkę z wodą trzymam w ręku, w te upały nie da się biegać bez wody lub izotonika. Izotonik dobrze nawadnia organizm, ale ja wolę wodę, bo mogę się nią polewać.
Wyniki
Nie jestem jeszcze fit (i pewnie długo nie będę), ale widzę już pewne postępy. Jestem w stanie przebiec nawet 7 km! Zazwyczaj chodzę biegać ok. 8 wieczorem, kiedy na zewnątrz jest już troszkę chłodniej. Staram się zawsze porozciągać i lekko rozgrzać, zanim ruszę do właściwego biegu. I tak mam zakwasy, ale co by było gdyby gdyby nie te rozgrzewki?
Co do moich dolegliwości – zakwasy to dosyć oględne stwierdzenie. Łapałam kolkę, czułam ucisk w klatce piersiowej, bolały mnie łydki i uda. Trochę mnie to martwiło, więc zrobiłam mały research i poszłam do lekarza.
Ból biodra uniemożliwia mi bieganie w takim tempie w jakim bym chciała. Powodem tego jest, to, że jak się okazuje mam problemy z biodrami, które żeby było zabawniej, skutkują również bólem pleców, z którym zmagam się już od jakiegoś czasu. Przyczyną tego wszystkiego są skrócone mięśnie w udzie. Udało mi się trochę o tym poczytać w internecie, lekarz też doradził mi jak powinnam się rozciągać. W zasadzie brak ruchu i praca przy komputerze zapewniły mi ten problem, myślę, że może on dotyczyć wielu innych osób pracujących w biurze. Często jeżdżę też autem, więc jakby nie patrzeć (trochę wstyd) prowadzę siedzący tryb życia. Ale zmieniam to, zmieniam na lepsze!
Motywacja
Tak jak już wcześniej wspominałam – ważne jest, by odpowiednio nastawić się do biegu
i wybierać ciekawe trasy. Co zobaczyłam biegając w tym tygodniu? Takie oto słodkie zwierzaki:
Wiem jak ciężko jest się zwlec z kanapy, gdy ma się za sobą cały dzień w pracy i całe mnóstwo prania, naczyń, gotowania w perspektywie. Strasznie mi się nie chce, wiem, że za każdym razem już w połowie drogi zacznę sapać i z utęsknieniem wyglądać dachu mojego domu, ale z drugiej strony zaczynam powoli widzieć efekty. Coraz więcej jestem też w stanie przebiec, nogi mi się trochę wysmukliły. Najbardziej jednak cieszę się z tych pokonywanych granic, jestem już przecież w połowie!
Nie zatrzymam się, na pewno! Jesteście ze mną? Jak Wam idzie? Chcecie dołączyć? Napiszcie do nas maila lub dodajcie komentarz z prośbą o podesłanie kalendarza biegowego :)